19.12.2013

Norwegia 2003

Góry uczą pokory. Gdy wspominam swój wyjazd do Norwegii, słowa te jak najbardziej odzwierciedlają naszą historię. Ściana Trolli jest jednym z największych i najtrudniejszych skalnych urwisk na świecie. Liczy ponad 1200m wysokości i jest całkowicie spionowana. Przeraża swoim ogromem.

W swej historii ma kilka spektakularnych przejść, w tym również wiele polskich. Kiedyś dużo o tym czytałem zwłaszcza literaturę Piotrowskiego, nie tylko dla mnie stała się biblią. Gdy przyjechaliśmy do doliny Romsdal miałem możliwość zobaczyć jak wygląda w rzeczywistości. Historia zza szyby. Tak nazwałbym naszą wyprawę. Zza szyby wyczekiwaliśmy pogody, podziwialiśmy piękne lawiny i wciąż spadające z nieba płatki śniegu.

Był luty, dość wredny. Kilka razy wychodziliśmy w góry, wspinaliśmy się w ścianie. Za każdym z przerażeniem nasłuchiwaliśmy nadchodzących lawin. Podczas jednego z podejść będąc sto metrów nad chłopakami zobaczyłem pędzące w moją stronę bryły lodu. Brnąłem w śniegu po pas. Po natychmiastowym zwrocie zacząłem zbiegać w dół, dość komicznie wrzeszcząc ...lawinaaa. Potykając sie o wiszący sprzęt z kaskiem na oczach co chwile ryłem twarzą w śniegu. Chłopaki patrząc się na mnie z lekką ironią wypalali właśnie kolejnego restowego pecika .Po kilkunastu metrach stwierdziłem w końcu, że jednak nic nie leci...Przystanąłem, oporządziłem się wzruszyłem ramionami i znów godnym krokiem rozpocząłem żmudne torowanie podścianę...  Spore trudności sprawiały nam też przeprawy przez oblodzoną rzekę. Lód na niej był na prawdę szklisty i cienki. Któregoś dnia postanowiłem "mądrze" znaleźć krótszą przeprawę, wprost od naszego domku. Wkroczyłem cały dumny ze swojego pomysłu na lód, do drugiego brzegu miałem jakieś 30metrów. Gdy znalazłem się już w połowie drogi nagle coś dyskretnie strzeliło! Zastygłem w bezruchu nasłuchując co się dzieje pode mną. To, co wydarzyło się chwilę potem widziałem często ze swoim dzieckiem w domu, na kreskówkach. Pod moimi nogami na lustrze lodu zaczęła tworzyć się pajęczyna pęknięć. Czułem jak stopniowo opada mi szczęka, przez sekundę przemknęły mi te kreskówki. Zdążyłem jeszcze rzucić jakieś szybkie przekleństwo i wpadłem po szyję do o dziwo ...całkiem ciepłej wody?

Mam sentyment do Norwegii z 2003 roku. Lepiliśmy bałwany robiliśmy wojny na śnieżki z Zakopiańczykami i uprawialiśmy dupo-zjazdy. Cały ten czas liczyliśmy na poprawę pogody i warunków, które jednak nie przyszły. Wyjeżdżając z doliny obiecałem sobie rewanż.

Marcin Yeti Tomaszewski 2003

Jeśli podobał ci się ten artykuł podziel się nim z innymi.

Twetter Facebook

Galeria

Norwegia 2003
Norwegia 2003
Norwegia 2003
Norwegia 2003
Norwegia 2003

Inne w tej kategorii

20.12.2013

Wenezuela 2010, Acopan Tepui

Misterios! W końcu jesteśmy! Poszatkowani przez moskity, brudni i wymęczeni ale dopięli...

30.12.2013

Patagonia 2012, Cerro Torre Ferrari Route, Poincenot.

28 grudnia, w ciągu trzech dni od pojawienia się na miejscu, udało na się dokonać pierw...

31.12.2013

Alaska 2004, Last Cry of the Butterfly, Citadel.

Podnoszę głowę z nad szpejarki. Z perspektywy skierowanego do szczeliny haka spostrzega...

31.12.2013

Pakistan 2013, Great Trango Tower, Bushido.

Wywiad dla Magazynu GÓRY 2013. Odpowiedzi Marcin Tomaszewski oraz Marek Raganowi...

20.12.2013

Patagonia 2009

Supercanaletta bez lodu! To bylo naprawde kilka mocnych dni. Prawdziwy maraton. Podejsc...