19.12.2013
Wjeżdżamy do opuszczonej fabryki. Wyludnione betonowe miasto straszy odkrytym zbrojeniem i wiszącymi oknami. Kiedyś tu było centrum produkcji teraz mało kto tu zagląda. Można co najwyżej zawiesić się samochodem na muldzie lub wylądować w rowie. Wysokie na kilkanaście metrów drzewa wyrastające niemal z betonowych płyt przypominają nam o historii tego miejsca. Pod wiszącymi na prętach płytami czuję się jak pod śnieżnym serakiem.
Nigdy nie wiadomo co się stanie. Industrial ma w sobie coś undergrundowego. Takich miejsc jak to znamy wiele, niektóre z nich znajdują się w centrum miast a jeszcze inne pod autostradami. Magnezjuję dłoń i chwytam się pręta wystającego z betonu. Wspinaczka industrialna kieruje się własnymi prawami.
Czasem gdy droga nie istnieje trzeba ją po prostu stworzyć, na tych samych zasadach na jakich stworzone zostały te obiekty. Młotem i dłutem. Ta odmiana wspinania ma w sobie coś szczególnie satysfakcjonującego. Coś czego nie daje naturalna skała. Jeśli ktoś choć raz jej posmakuje, inaczej spojrzy na elewacje budynków w własnym mieście.
Zmieni swoją percepcje.
20.12.2013
Misterios! W końcu jesteśmy! Poszatkowani przez moskity, brudni i wymęczeni ale dopięli...
30.12.2013
28 grudnia, w ciągu trzech dni od pojawienia się na miejscu, udało na się dokonać pierw...
31.12.2013
Podnoszę głowę z nad szpejarki. Z perspektywy skierowanego do szczeliny haka spostrzega...
31.12.2013
Wywiad dla Magazynu GÓRY 2013. Odpowiedzi Marcin Tomaszewski oraz Marek Raganowi...
20.12.2013
Supercanaletta bez lodu! To bylo naprawde kilka mocnych dni. Prawdziwy maraton. Podejsc...