18.12.2013
Wyjeżdżając w Tatry nie raz próbowałem uciec od swojego przeznaczenia, nieświadomie chciałem oszukać swoje pragnienie a zarazem potrzebę. Duchowo i cieleśnie odczuwałem niedostatek, gdy tylko odwracałem od niej wzrok, łapałem się na bezcelowym sortowaniu sprzętu i przeglądaniu schematów dróg na oskubanych kartkach.
Zawsze w duchu karciłem się za swoją krótkowzroczność i opętanie nią. Przez kilka dobrych lat moją wyobraźnią zawładnęła jedna ściana, zazdrosna o rywalki nieustannie kusiła mnie nowymi wyzwaniami i wymagała wierności, wiem, że nigdy nie będę jej wierny lecz zawsze będzie w moim sercu tą pierwszą.
KAZALNICA ZNAD CZARNEGO STAWU
O Kazalnicy napisano wiele książek, leżą teraz w klubowych bibliotekach i obrastają w kurz, to dobrze warto samemu sprawdzić jej smak i poddać się jej magnetyzmowi.
Jeśli tylko dobrze będziemy się z nią obchodzić może stać się naszą nauczycielką wspinania, nie wskaże nam drogi, sami będziemy musieli ją odnaleźć, nie ochroni nas a to dlatego, że wtedy sami nauczymy się chronić. Zerwa bo tak też na nią mawiają zwykła często wisieć nad czarnym stawem. Gdy podchodzące jasne światełka czołówek docierają nad jego próg wtedy pochyla się nad nimi i odbiera im część odwagi i wiary aż nieco przygasną. Tylko najdzielniejsi wytrzymują tą pierwszą próbę Wtedy wszystko się zaczyna, wojna rozpętana w naszych głowach zaczyna trawić nasz optymizm i siły. Walka może trwać latami i nigdy się nie skończyć, wtedy opętanie ścianą nie pozwoli już zapomnieć, że jest tam jeszcze jeden problem zimą i trzeba to zrobić. Stare haki wciśnięte tam gdzie najmniej się ich spodziewamy częsta wyprowadzają nas na złą drogę, zapychy mistrzów burzą logikę tych co pierwszy raz na nią się wspinają. Jednak umiejętność wspinaczki to za mało Kazalnica wymaga twórczości i wiary a jest w stanie dać o niebo więcej niż suchą adnotację w zeszycie przejsć. Lecz gdy jak mgły, spowije nas po powrocie duma, nie poczujemy tego co może w nas narastać - jest to ciągła mobilizacja, niewyczerpująca lecz jak szczepionka uodparniać nas będzie gdy w końcu ją zdradzimy z inną, pewnie gdzieś na drugim końcu Świata.
To jest opętanie, które może zbawić.
Ci co czują w sobie niepokój, których serca palą się z wewnętrznym przymusem wyjścia w góry, mogą znaleźć tu właściwy początek swej drogi, zanim niespodziewanie wygasną przyduszeni życiem, mają szansę nauczyć się z nim radzić i mimo wszystko ciągle żyć tak jak by chcieli naprawdę, ściana zmusi ich już do walki z samym sobą. Wspinaczka zimą na Kazalnicę może być doskonałą metaforą życia należy wierzyć przede wszystkim we własne siły. Ci co żyją za własne pieniądze wiedzą doskonale jakiej siły przebicia wymaga bycie wiernym swoim górom, jak trudno czasem znaleźć czas i pieniądze by wyruszyć na upatrzoną drogę.
Tą siłę należy gdzieś dla siebie znaleźć, ja swoją znalazłem właśnie na Zerwie.
Marcin Tomaszewski, 1998
30.12.2013
Z WOJCIECHEM „REKINEM” WENTĄ o szczecińskim środowisku wspinaczkowym, g&oac...
30.12.2013
30.12.2013
30.12.2013
Od kilku godzin wiszę na stanowisku asekuracyjnym, trzęsę się z zimna. Pod moimi nogami...
30.12.2013