04.12.2013
Góry uczą pokory.
Gdy wspominam swój wyjazd do Norwegii, słowa te jak najbardziej odzwierciedlają naszą historię. Ściana Trolli jest jednym z największych i najtrudniejszych skalnych urwisk na świecie. Liczy ponad 1200m wysokości i jest całkowicie spionowana. Przeraża swoim ogromem. W swej historii ma kilka spektakularnych przejść, w tym również wiele polskich. Kiedyś dużo o tym czytałem zwłaszcza literaturę Piotrowskiego, nie tylko dla mnie stała się biblią.
Gdy przyjechaliśmy do doliny Romsdal miałem możliwość zobaczyć jak wygląda w rzeczywistości. Historia zza szyby. Tak nazwałbym naszą wyprawę. Zza szyby wyczekiwaliśmy pogody, podziwialiśmy piękne lawiny i wciąż spadające z nieba płatki śniegu.
Był luty, dość wredny. Kilka razy wychodziliśmy w góry, wspinaliśmy się w ścianie. Za każdym z przerażeniem nasłuchiwaliśmy nadchodzących lawin.
Podczas jednego z podejść będąc sto metrów nad chłopakami zobaczyłem pędzące w moją stronę bryły lodu. Brnąłem w śniegu po pas. Po natychmiastowym zwrocie zacząłem zbiegać w dół, dość komicznie wrzeszcząc ...lawinaaa. Potykając się o wiszący sprzęt z kaskiem na oczach co chwile ryłem twarzą w śniegu. Chłopaki patrząc się na mnie z lekką ironią wypalali właśnie kolejnego restowego pecika. Po kilkunastu metrach stwierdziłem w końcu, że jednak nic nie leci...Przystanąłem, oporządziłem się wzruszyłem ramionami i znów godnym krokiem rozpocząłem żmudne torowanie pod ścianę...
Spore trudności sprawiały nam też przeprawy przez oblodzoną rzekę. Lód na niej był naprawdę szklisty i cienki. Któregoś dnia postanowiłem "mądrze" znaleźć krótszą przeprawę, wprost od naszego domku. Wkroczyłem cały dumny ze swojego pomysłu na lód, do drugiego brzegu miałem jakieś 30metrów. Gdy znalazłem się już w połowie drogi nagle coś dyskretnie strzeliło! Zastygłem w bezruchu nasłuchując co się dzieje pode mną. To, co wydarzyło się chwilę potem widziałem często ze swoim dzieckiem w domu, na kreskówkach. Pod moimi nogami na lustrze lodu zaczęła tworzyć się pajęczyna pęknięć. Czułem jak stopniowo opada mi szczęka, przez sekundę przemknęły mi te kreskówki. Zdążyłem jeszcze rzucić jakieś szybkie przekleństwo i wpadłem po szyję do o dziwo... całkiem ciepłej wody? Mam sentyment do Norwegii z 2003 roku. Lepiliśmy bałwany robiliśmy wojny na śnieżki z Zakopiańczykami i uprawialiśmy dupo-zjazdy. Cały ten czas liczyliśmy na poprawę pogody i warunków, które jednak nie przyszły.
Wyjeżdżając z doliny obiecałem sobie rewanż.
Marcin Yeti Tomaszewski - 2003
30.12.2013
Z WOJCIECHEM „REKINEM” WENTĄ o szczecińskim środowisku wspinaczkowym, g&oac...
30.12.2013
30.12.2013
30.12.2013
Od kilku godzin wiszę na stanowisku asekuracyjnym, trzęsę się z zimna. Pod moimi nogami...
30.12.2013