04.12.2013
Była raz sobie śliwka. Całkiem zwyczajna. Rosła sobie na drzewie śliwkowym wpatrując się wciąż na wędrujące po niebie słońce. Doskonale wiedziała, że gdyby nie ono nigdy by nie dojrzała. To właśnie dzięki niemu rosła i z każdym dniem stawała się coraz bardziej smaczna i soczysta. Jednak do pełni szczęścia potrzebny był jej również deszcz. Woda, dzięki której drzewo rosło i nasycało wszystkie rosnące na nim liście wilgocią zapobiegała jednocześnie jej usychaniu.
Wilgoć, która pozwalała słońcu bezpiecznie ogrzewać gałęzie pełne fioletowych śliwek uzupełniała odparowane pod jego wpływem krople wody. Bez nich pień nie byłby w stanie napoić rosnących na gałęziach owoców. Gdy przez wiele tygodni na niebie panowało jedynie słońce śliwka marszczyła się i chowała w cieniu malutkich listków. Deszcz pozwalał jej odważniej odwracać się w jego promienną stronę. Zrozumiała więc jak bardzo jest jej potrzebny. Pokochała go, więc podobnie jak pokochała slońce.
Marcin, 2007
04.12.2013
Szczeniak Tom. Od urodzenia matka podsuwała mu wszystko pod pysk. Nie musiał się nigdy ...
04.12.2013
Dawno, dawno temu, za górami za lasami i wielkimi jeziorami w starym zamku, kt&o...
04.12.2013
Czy uwierzycie mi, jeśli powiem Wam, że byłam kiedyś pszczołą? Trudno to sobie wyobrazi...
04.12.2013
Kraina koni. Nikt nie wiedział jak nazwać ziemię, na której żyły ich tysiące. Wi...
04.12.2013
Jestem mrówką. Taką zwyczajną. Płynę z prądem, nurtem w tłumie. Nie muszę myśleć...