04.12.2013
Cała historia rozpoczęła się całkiem niedawno, bo kilka wiosen temu, kiedy przyszło na świat małe niepozorne stworzonko.
Dokładnie wie wiadomo, dlaczego ale następnego poranka po tym jak się urodziło nie miało już przy sobie ani mamusi, która przynosiłaby mu smakowite kąski ani tatusia, który pokazałby mu ten pełen niespodzianek i zagadek świat. Stworzonko od pierwszych swoich dni było bardzo zagubione, nie rozumiało, kim jest i co ma z sobą począć.
Gdyby było lwem czułoby się dumne i odważne, lecz nie było. Schowane w swojej norce bało się każdego szelestu w pobliskich krzewach. Nie czuło się też ptakiem, ponieważ niebo wydawało mu się tak bardzo odległe i niedostępne. Gdy przyglądało się pobliskim kaczkom pluskającym się w stawie zazdrościło im piór, nie miało przecież takich. Nie było, więc jedną z nich. Wiedziało jednak, że jest malutkie i że tęskni za czymś, czego nie potrafi dokładnie określić. Siedziało, więc cichutko w swojej norce, wychodziło jedynie pod osłoną nocy po pożywienie. Nikt nie wiedział o jego istnieniu.
Zatapiając się w samotności w głębi swojej kryjówki miało mnóstwo czasu na przemyślenia. Wyobrażało sobie, więc jakie są te wszystkie stworzenia, które może czasami z ukrycia obserwować. Te latające wydawały się mu bardzo, ale to bardzo odważne, musiały być też mądre, ponieważ z wysokości o wiele więcej widać niż z ziemi a przecież jak się dużo widzi to również się dużo wie. Tak sobie myślało i marzyło o tym by latać.
Za to zwierzątka pływające, bo tak je po swojemu nazwało musiały być bardzo leciutkie, inaczej nie unosiłyby się z taką lekkością na powierzchni wody. Na końcu były zwierzątka chodzące po ziemi i one najmniej mu imponowały, było przekonane, że jest jednym z nich.
Czasami wyciągało łapki do słońca, zaraz przy wyjściu z norki i spoglądało na barwę swojej sierści. Tak, wiedziało, że ma sierść a nie pióra, dlatego też nie uważało się za stworzenie pływające po stawie. Mijał lata. Z czasem czuło, że norka, która była jej domkiem stawała się coraz bardziej ciasna. Czuło ze jest o wiele większe niż poprzedniego lata, że powinno poszukać innego większego domku. Pewnej nocy postanowiło, więc wyruszyć na jego poszukiwania. Nie wiedziało jednak, że podróż którą właśnie zaczęło nigdy się nie skończy.
Czy szykujecie się teraz na długą opowieść jak to nasze zagubione zwierzątko wyrusza na niezwykłą wyprawę? Jak poznaje inne bardziej lub mniej podobne do siebie stworzenia. Jak powoli odkrywa kim jest na prawdę. Nie to jest w naszej historii najważniejsze. Oczywiście, podczas tej niezwykłej podróży którą możemy sobie jedynie wyobrazić...nie, jednak nie możemy. Czy można wyobrazić sobie coś czego tak naprawdę nigdy nawet nie posmakowaliśmy? Podróż w poszukiwaniu swojego nowego domku która trwała wiele lat, tak na prawdę nigdy się dla niego nie skończyła. Futrzane zwierzątko było ciągle w drodze, nigdy nie dowiedziało się do końca, kim jest tak na prawdę. Poznało wielu przyjaciół i każdy z nich wydawał mu się bliski i jednocześnie obcy. Nie znalazło stada czy gatunku, w którym czuło by się bezpiecznie, tak jak w domu, którego wciąż szukało. Nie napotkało też na swojej drodze nikogo kto rozumiał by język którym się na co dzień posługiwało, gdy rozmawiało w samotności z samym sobą.
Ale nie jest to smutna opowieść, w trakcie swojej drogi nabrało pewności siebie i o dziwo stało się radosne. Poznało więcej miejsc niż niejeden szybujący pod niebem ptak. Nauczyło się też pływać sprawniej niż zwierzątka wodne. Poznało siebie lepiej, dokładniej niż niejedno stworzenie, któremu wystarczyła sama świadomość gatunku, do którego się zalicza. Chłonęło wiedzę i świat, przez które podróżowało. Pokochało wschody słońca i pachnące łąki. Wiedziało, co smakuje najlepiej a czego lepiej nie brać do ust. Z daleka wyczuwało kogoś kto jest przyjazny i sprytnie unikało drapieżników.
Zrozumiało, że warto jest patrzeć na świat swoimi oczami, co trudno uczynić żyjąc w izolowanym stadzie. Uczyć się od innych zwierzątek tego, co jest mądre, uważnie je obserwować, ale nie zawsze ślepo i bezkrytycznie naśladować. Nauczyło się oddzielać dobro od zła co nie zawsze jest takie proste jak się z początku wydaje. Miało własne zdanie i zrozumiało, że jest inne, niekoniecznie gorsze lub lepsze od innych zwierząt. Było troszeczkę samotne, lecz zawsze czuło się dobrze w swoim futerku. Postępowało zgodnie z sobą a tylko wtedy można być do końca spokojnym i szczęśliwym.
Marcin, 2007
04.12.2013
Była raz sobie śliwka. Całkiem zwyczajna. Rosła sobie na drzewie śliwkowym wpatrując si...
04.12.2013
Szczeniak Tom. Od urodzenia matka podsuwała mu wszystko pod pysk. Nie musiał się nigdy ...
04.12.2013
Dawno, dawno temu, za górami za lasami i wielkimi jeziorami w starym zamku, kt&o...
04.12.2013
Czy uwierzycie mi, jeśli powiem Wam, że byłam kiedyś pszczołą? Trudno to sobie wyobrazi...
04.12.2013
Kraina koni. Nikt nie wiedział jak nazwać ziemię, na której żyły ich tysiące. Wi...