04.12.2013

KSIĘŻYC W NOWIU

Na końcu wszechświata, na krawędzi ostatniej samotnej galaktyki krążył po swojej orbicie skalny księżyc.  Nie  był wielki , biorąc pod uwagę ogrom  kosmosu był niczym niezauważalne niesione przez wiatr ziarenko piasku.  Księżyc  ten podzielony był na dwie polowy. Podążając swoją kosmiczną drogą  obracał się wokół własnej osi  tak, że widać było tylko jego jedną,  jasną, przepełnioną mieniącymi się kolorowymi stronę. Był w wiecznej  pełni.  Druga polowa była jednak ciągle w cieniu, za nią kryła się już tylko pustka i nieskończoność  bezimiennego pozbawionego gwiazd i słońc kosmosu.

 

Księżyc ten przez swoje położenie był jednym z niewielu  obiektów we wszechświecie o które dopominał się zarówno rozgwieżdżony kometami kosmos jak również  pustka i cień kryjące się za jego niewidoczną stroną.  Obie sfery walczyły na jego powierzchni  o każdy  centymetr ziemi.  Planeta wokół której krążył miała na tyle mocne przyciąganie, że nie pozwoliła mu w jednej  chwili odlecieć w próżnię jednak z każdym milionem lat było ono coraz słabsze. Jego orbita rozciągała się więc i  zmieniała swoją trasę tak, że nieuchronnie zbliżał się do próżni.  Wchłonięcie przez nią wydawało się być jego  przeznaczeniem. Takie były prawa kosmosu. Cień który pochłaniał piękne skały zdawał się pożerać ją kawałek  po kawałku mrożąc i gasząc błysk świetlących się księżycowych gór. Gdy po upływie milionów lat świetlnych  galaktyka, po której krążył przerwała się, zawisł na krawędzi świata. Pomiędzy cieniem a światłem. Przyciąganie  obu sfer było takie samo więc zawisł w niestabilnym położeniu gotów w każdej chwili oddać się każdej ze stron. 

 

Od tamtej chwili,  w tak ogromnym świecie wystarczyłby jedynie niewielki okruszek by w ułamku świetlnej  sekundy wytrącić go z równowagi.  Księżyc toczył się po krawędzi świata w ostatniej kwarcie, beznamiętnie  oczekując swojego przeznaczenia.  Jego przyszłość nie była niewiadomą, od początku istnienia była mu  przeznaczona i z każda chwila bliższa. Gdy w końcu zatopi się cały w nowiu zniknie po drugiej stronie świata.  Pełnia wciągnie go w głąb kosmosu gdzie wśród innych galaktyk być może odnajdzie orbitę na której zakończy  swoja podróż.

 

Marcin grudzień, 2012

Jeśli podobał ci się ten artykuł podziel się nim z innymi.

Twetter Facebook

Inne w tej kategorii

04.12.2013

ŚLIWKA, DESZCZ i SŁOŃCE

Była raz sobie śliwka. Całkiem zwyczajna. Rosła sobie na drzewie śliwkowym wpatrując si...

04.12.2013

W mydlanej bańce

Szczeniak Tom. Od urodzenia matka podsuwała mu wszystko pod pysk. Nie musiał się nigdy ...

04.12.2013

AMELIA i ZUZIA

Dawno, dawno temu, za górami za lasami i wielkimi jeziorami w starym zamku, kt&o...

04.12.2013

Królestwo pszczół

Czy uwierzycie mi, jeśli powiem Wam, że byłam kiedyś pszczołą? Trudno to sobie wyobrazi...

04.12.2013

WICHER i CISZA

Kraina koni. Nikt nie wiedział jak nazwać ziemię, na której żyły ich tysiące. Wi...